• Recenzje

    Silna stylizacja Connely i stonowana Crowe'a prezentuje się wyjątkowo. Bowiem w pewnym momencie Noe Crowe’a spycha na plan zarówno filmową partnerkę jak i pozostałych aktorów. Stopniowe przepoczwarzanie się postaci przekłada się na równie stopniowe wyrabianie sobie o nim opinii. Jakbym krótko scharakteryzowała Noe’go? Z nieskalanego bohatera staje się krwawym narzędziem – barbarzyńcą, który aby wypełnić misję, postawił wszystko na jedną kartę. => Fragment recenzji filmu Noe: Wybrany przez Boga.

  • Western

    Rok 1968 w moim odczuciu uważam za najlepszy w dziejach spaghetti westernów. Sergio Leone wyreżyserował Pewnego razu na dzikim zachodzie, a Sergio Corbucci realizuje Wielki Cisza. Oba filmy są ważne z różnych powodów. Pierwszy, stał się największym osiągnięciem i niemal szczytem możliwości w tymże gatunku, drugi natomiast dosłownie zburzył całą budowaną przez kilka lat konwencję. W obu przypadkach mamy zagospodarowaną przestrzeń, stonowane zarówno kreacje aktorskie jak i barwy, muzykę, która nie przysłania filmu, ale go dopełnia, a milczenie jest ważniejsze od dialogów.

  • Artykuły

    Tim Roth, który ma około 170 centymetrów wzrostu(...) niemal zawsze garbi się i trzyma ręce w kieszeni(...). Przechyla głowę podczas słuchania albo patrzy „spode łba”(dodatkowo kamera ujmuje go z żabiej perspektywy) przez co jego postać wydaje się znacznie wyższa. Oprócz tego, przy tak prostym, zabiegu aktor może pokazać nikczemność (w przypadku odgrywania czarnych charakterów), ale również spryt i potworną inteligencję swojego bohatera.=> Fragment artykułu Jak oceniać współczesną grę aktorską? Postawa.

  • Słownik terminologiczny

    Scenopis w analizie służy przede wszystkim do badania w danym filmie czy scenie narracji, montażu (raczej przy starszych produkcjach) oraz elementów wizualnych i dźwiękowych (przy nowszych produkcjach). Może być w formie schematu, wykresu albo tabeli. Nie istnieje dokładny model wyglądu, może być zarówno minimalny obejmujący numer ujęcia, krótką informację na temat zawartości klatki i transkrypcję dialogów jak również taki, w którym weźmie się pod uwagę takie parametry jak oświetlenie, scenografię czy charakteryzację. => Słownik, scenopis.

  • Filmowe analizy

    Powstała w tym samym czasie co kino. To ona oddziela formę filmową od opowiadanej historii. Jest trudna, wymaga precyzji i wiedzy, ale potrafi sprawić dużo większą przyjemność od recenzji czy artykułów. Czym jest analiza filmu, jakie pełni funkcje, czym różni się od powszechnie znanej krytyki. Narzędzia, opisy, przykłady z klasyków i współczesnego kina.

  • Nagrody Filmowe

    Kolejny temat poruszający kwestie AIDS i Matthew McConaughey przechodzący tam niesamowitą metamorfozę- z irytującego prostaka na fascynującego bohatera z ikrą. Do tego Jared Leto tworzący niezłą podporę dla głównej postaci. Jak kolejny nominowany- historia, historia i jeszcze raz historia. Tutaj jednak realizacja bardzo dobra - przede wszystkim brak niepotrzebnych dłużyzn. Co do Oscarów – porywające kreacje i świetny montaż. => Fragment artykułu Pierwsze spojrzenie - Notatki filmowe nr 2. Oscary 2014.

  • Cytaty filmowe

    Listen to them. Children of the night. What music they make. (Posłuchaj ich. Dzieci nocy. Cóż za piękna muzyka) - Bela Lugosi jako Hrabia Dracula z filmu "Dracula" w reżyserii Garreta Forta, 1931.

2 stycznia 2015

The Imitation game (Gra tajemnic, reż. Morten Tyldum, 2014)

Problem sfilmowania biografii jest zawsze ten sam. To zwykle nudne, wyrwane z życiorysu kawałki, zmontowane, puszczone i przeplatane często w formie retrospekcji. Dlatego twórcy wyciągają na światło dzienne najciekawszy wątek z życia danej osoby, aby uczynić z niej wątek główny. Tak jest w Beautiful mind Rona Howarda tak jest również w The Imitation game Mortena Tylduma. Tylko, że o ile Howard ten właśnie dramatyczny i ważny wątek Nasha podał poprzez środki artystyczne charakteryzujące kino psychologiczne i thriller o tyle w filmie Tylduma mamy do czynienia z biografią o charakterze czysto opisowym. Był, żył, stworzył, umarł. Tym samym, przy końcowych scenach, emocje gdzieś znikają, a napięcie niemal całkowicie opada.
Kadr z filmu The Imitation game, 2014

Szkoda tej jakże fascynującej historii, a tym bardziej postaci Alana Turinga. Nieudolność reżysera i scenarzysty, próba tłumaczenia, a przy tym wylizania do przyzwoitości trudnego charakteru bohatera jest co najmniej nietrafiona. Przecież nie od dziś wiadomo, że im bardziej dwuznaczna postać, tym jest większym wyzwaniem dla aktora, a przez to jest bardziej fascynująca dla widza. Poza tym, twórcy silą się na niewybredne żarty, które tak naprawdę nic nie wnoszą do fabuły, a powodują, że zamiast wspólnie przeżywać tragedię głównego bohatera, zaczynamy po prostu z niego drwić. 

Benedict Cumberbatch (już kilkakrotnie nagrodzony za tę rolę) miał pomysł na swojego bohatera, oddał odpowiednią dramaturgię, przelał silne emocje. Całkowicie zmienił tonację w głosie, ukazał nowe gesty, wyzbył się "maniery Sherlocka", która go prześladowała we wcześniejszych rolach. Dlatego podwójnie mi przykro, że nie miał dobrze poprowadzonej sceny, która by te uczucia spotęgowała. Reżyser zapewne myślał, że wystarczą suche fakty i dialog, żeby widz coś poczuł. To zdecydowanie za mało (a może za dużo?). Pojawia się niepotrzebna, nudna konwersacja, a właściwie słowotok, który zaburzył delikatny, a przy tym bardzo ważny wątek z życiorysu postaci. 

Keira Knightley tak naprawę nie musiała niczego wnosić do scen, gdyż i tak zwracała na siebie uwagę, chociażby dlatego, że to jedyna, ważna postać kobieca w filmie. Przyjemnie się ją ogląda na ekranie, jej bohaterka wyróżnia się w męskim gronie inteligencją i powabnością. Jednak najważniejsze jest to, że jako jedyna, wybiła się poza sztywne ramy scenariusza. Nie unosiła się, nie szarżowała ze swoją kreacją, a mimo to we wspólnych scenach z Cumberbatchem dużo bardziej zwracała na siebie uwagę.

Muzyka Aleksandre Desplata stanowi siłę napędową filmu, przyśpiesza wlokącą się akcję. Zdjęcia tuszują słaby montaż, a przyciemnione kadry o stonowanej barwie nadają scenom nutkę tajemniczości. Anglia to ponure, nieprzystępne miejsce, melancholijne niczym charakter głównego bohatera.

Zapewne ze względu na tematykę i popularność aktorów The Imitation game zyska sporą grupę wielbicieli, jak również pojawi się spora liczba nagród. Choć dobrze by było, gdyby się skończyło na samych nominacjach.

Ocena ogólna 3+/6
Scenariusz i reżyseria 2/6
Narracja 3/6
Aktorstwo 5/6
Zdjęcia i muzyka 5/6
Klimat 4/6

27 lipca 2014

Znani, niedoceniani

Takie rankingi pojawiały się już niejednokrotnie, ale gdy widzę co roku te nominowane czy nagradzane „wybitne” gwiazdy, podczas gdy role świetnych aktorów są pomijane szerokim łukiem, naprawdę trudno się nie wzburzyć.

Oczywiście ranking ten mógłby się ciągnąć w nieskończoność, a niektóre nazwiska mogą się wydawać kontrowersyjne. Kolejność, może poza miejscem pierwszym, przypadkowa. Następną część poświęcę mniej znanym, niedocenianym aktorom. Potem zaś przejdę do aktorek.

Gary Oldman

Przeglądając rankingi innych osób, zawsze się pojawia, co mnie szczególnie nie dziwi. Jeżeli miałabym wymienić aktora- rzemieślnika to jest to pierwsze nazwisko, które przychodzi mi do głowy. Oldman zawsze prezentuje się świetnie, zarówno w roli psychopaty jak i amanta. Potrafi być jednocześnie czarujący i odpychający. Ten talent to nie tylko wulkan emocji, ale również perfekcyjny warsztat. Wystarczy przypatrzeć się niektórym jego rolom – każda jest inna. Nie tylko jeśli chodzi o charakteryzację, ale również gesty, mimika i przede wszystkim głos. Różne intonacje, akcenty, nawet zmieniona barwa. Nie jestem w jego przypadku obiektywna, ale zobaczycie sami czy nie mam racji. Dla mnie to geniusz w czystej postaci. Dlaczego ten aktor nie gra protagonistów skoro tak świetnie się w nich sprawdza?

Najlepsze kreacje – Hrabia Dracula (Dracula), Jack Grimaldi (Romeo is Bleeding). 
Rola życia – jak na razie George Smiley (o rolach aktora tutaj) w Tinker tailor soldier spy (recenzja tutaj). Nie, nie Norman Stansfield z Leon. Sztuką jest u niego nie tylko uwydatnianie emocji, ale również je tłumienie. A jako Smiley zrobił to brawurowo. 

Steve Buscemi

Najbardziej owocne dla tego aktora były lata 80 i 90te (kilka słów o aktorze tutaj). Potem był spadek w dół, role podobne jedna do drugiej (choć zagrane perfekcyjnie). Genialność tego aktora polega na tym, że nie potrafi się znudzić. Serial gangsterski Boardwalk Empire otworzyło mu kolejną furtkę, choć o wiele za późno.

Najlepsze kreacje – Carl w Fargo, Seymour w Ghost world, Mr. Pink w Reservoir dogs.
Rola życia – jak na razie Nucky Thomson w Boardwalk Empire.

Tim Roth

Zachowanie i wygląd szczwanego lisa. Roth wzbudza często mieszane uczucia u widzów, ze względu na dosyć oryginalny sposób kreowania bohaterów. Niemal zawsze patrzy spode łba, szczerzy się, garbi i trzyma ręce w kieszeni. W tym szaleństwie była metoda przez całe lata 90te. Aktor pojawia się obecnie w kinie niezależnym i, ku mojej uciesze, idzie mu bardzo dobrze.

Najlepsze kreacje – Mr. Orange w Reservoir dogs, Ted w Four Rooms, Archie w Broken.
Rola życia – Dr. Cal Lightman w serialu Lie to me. Idealnie wyważona, prawdziwy popis aktorski. 

Sam Rockwell

Kolejny ekscentryk na liście. Dużo słabszy w intonacji, z dość szpetną barwą głosu, za to nieopisany w ukazywaniu emocji na twarzy, podkreślanych często ekspresyjnym gestem. Talent Rockwella jest wykorzystywany co najwyżej w 40%. Po większości filmach widać, że można cały obraz oprzeć na kreowanej przez niego postaci, pod warunkiem, że ma dojrzałą rolę i jest kontrolowany przez dobrego reżysera. 

Najlepsze kreacje – Billy w Seven Psychopaths,  Frank w Matchstick Men, Wild Bill Wharton w The Green mile.
Rola życia – Sam Bell w Moon. Bez zbędnego szarżowania, wyjątkowo dojrzale wykreowana postać. 

Leonardo DiCaprio

Dużo osób mówiło, że rolę życia otrzymał już w Aviator. Dla mnie jego najoryginalniejszą kreacją był Candy w Django unchained. Tam musiał się wykazać czymś innym niż tylko cierpiętniczym wzrokiem i płaczem przeplatanym z gniewem. Candy jest nonszalancki, diabeł w ludzkiej skórze, podkoloryzowany pod względem gestu, zachowań i samego wyglądu. Majstersztyk. Szkoda, że niemal całkowicie pominięty w nominacjach, nie mówiąc już o nagrodach. Zauważyłam, że w „szanownej akademii” nie lubią zmian w rolach aktorów. DiCaprio najlepiej dla nich prezentuje się wtedy, gdy zachowuje się żałośnie. Nie gdy może pokazać swoje inne oblicze. 

Najlepsze kreacje – Serio, muszę wymieniać? Trochę tego będzie. Powiedzmy, że najbardziej powalił mnie jako Amsterdam w Gangs of New York i Frank Wheeler w Revolutionary Road.
Rola życia – jak na razie Candy Django Unchained. Słodki jak cukierek, do tego psychopata i prostak w jednym. Oczywiście o  Jordanie z The Wolf of Wall Street nie muszę chyba pisać (recenzja filmu tutaj). 

Brad Pitt

Zabawne, ale najpopularniejsza twarz Hollywood nigdy nie sięgnęła po te bardziej prestiżowe nagrody. Chociaż dużo osób zachwyca się jego rolą w 12 monkeys, dla mnie osobiście była to tylko kalka (chociaż dobra) Denisa HooperaApocalypse Now. Czas Brada Pitta jest właśnie teraz. Z kreacji miałkich amantów, dojrzał do postaci silnych, a do tego ironicznych. Również świetnie się sprawdza w rolach przygłupów. 

Najlepsze role – Aldo Apacz w Inglourious Basterds, Chad w Burn After reading.
Rola życia – jak na razie Billy Beane w Moneyball.

Woody Harrelson

Harrelson przewija się między kinem niezależnym, a wysokobudżetowym. Genialna intonacja, choć niewyraźna dykcja. Realistyczny w rolach nieprzyjemnych typów, graniczących z ośmieszeniem. Często w rolach epizodycznych, jako jedyny pozostaje w pamięci widza. Zwykle zatrudnia się go do ról wariatów, groteskowych psychopatów. A przecież Harrelson jest bardzo dobry jako aktor charakterystyczny jak również świetnie się prezentuje w rolach protagonistów. 

Najlepsze kreacje - David Douglas Brown w Rampart, Ezra Turner w Seven Pounds. Ujął mnie też jako Galaxia w epizodycznej roli z filmu Anger Management.
Rola życia – jak na razie Larry Flynt w The People vs. Larry Flynt.

Edward Norton 

Mam nadzieję, że nie odejdzie w zapomnienie, gdyż to jest prawdziwy, naturalny talent. W latach 90tych robił świetną karierę, teraz zaś pojawia się jedynie w krótkich rolach. Norton nie bał się swoich postaci, ba, sam je upadlał dla wzmocnienia efektu na ekranie. Obecnie pojawia się w wyjątkowo rzadko i to w rolach drugo, a nawet trzecioplanowych. Z roku na rok gra coraz łagodniej, a jego postaci wydają się takie bezbarwne. Niedługo na ekrany wchodzi Birdman, więc może aktor powróci do dawnej formy. 

Najlepsze kreacje – narrator w Fight Club, Jackie Teller w The score, Król Baldwin IV w Kingdom of Haven.
Rola życia – jak na razie Derek w American History X.

Gerard Butler

Wyraźny szkocki akcent. Warto zwrócić uwagę na to jakie miał role przed wkroczeniem do Hollywood. Nie chodzi mi o te wszystkie wybuchy i strzelani albo romantyczne pierdółki, w których obecnie się pojawia. Butler potrafi grać poważne, dramatyczne role, tylko o dziwo nikt mu takich nie daje. Wielka szkoda, gdyż ma niepowtarzalną, mocną barwę głosu i olbrzymią charyzmę.

Najlepsze role - Tullus Aufidius w Coriolanus, One Two w Rock’n’rolla, Król Leonidas w 300.
Rola życia - jak na razie Peter w Please! (kilka słów o tej krótkometrażówce tutaj)

Adrien Brody

Wiem, ma Oscara, tylko co z tego, jak nikt nie angażuje go w ciekawe projekty? Nietypowa uroda wydaje się mu przeszkadzać, zamiast pomagać. Muszę się przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczył mnie jako… Royce w Predators. Właściwie to wszędzie mnie zaskakuje. Wyjątkowo mocno utożsamia się ze swoimi bohaterami, tworząc w ten sposób wyraźną rolę.  

Najlepsze role – Royce w Predators, Psycho Ed w High School, Travis w The Experiment.
Rola życia – jak na razie Louis Simo w Hollywoodland

Billy Bob Thornton

Chyba odnalazł swoje miejsce w telewizji, gdyż tak uroczego psychopaty już dawno nie widziałam. Thorton zawsze pokazywał się w tym swoim ledwie widocznym uśmieszkiem. Niewiele osób zauważa, że każda jego postać się czymś wyróżnia. W spojrzeniach kreowanych przez niego postaci jest coś nietypowego, użyłabym określenie "upadłego". 

Najlepsze role – Willie w Bad Santa, Terry Collins w Bandits, Lorne Malvo w Fargo (serial).
Rola życia – Ed Crane w The Man who wasn’t there. Niewiele mówi, ale ile pokazuje swoją obojętną postawą. 

Benedict Cumberbatch 

Poważnie. Naprawdę uważam, że jest świetnym aktorem, ale dostaje zupełnie źle dobrane role. Tak, moim zdaniem prawie wszystkie kreacje geniuszy nie są dla niego, jak również czarne charaktery. Cumberbatch wybitnie wypada w rolach charakterystycznych jak również przeciętnych postaci z przyziemnymi problemami. Wtedy naprawdę rzuca się w oczy. Bez ekstrawaganckich gestów i barwnej mimiki. 

Najlepsze role – Peter w Tinker tailor soldier spy, Alexander Masters w Stuart: A Life Backwards, Vincent van Gogh w Vincent van Gogh: Painted with words.
Rola życia – jak na razie Paul Marshall z Atonement. To była pierwsza rolą, w której go widziałam. Z filmu nie zapamiętałam nikogo poza nim. Kreacja zbudowana na nonszalancji, wzniosłości, przy zderzeniu z odpychającym charakterem tej postaci , tworzy nietypową mieszankę wybuchową.

Kogo jeszcze widzicie na liście?

7 czerwca 2014

Szwenk (whip pan)

Bardzo szybka panorama kamerą, podczas której obraz ulega zamazaniu. Szwenk służy do ukazania upływu czasu, oraz/bądź zmiany miejsca akcji. Znacznie usprawnia scenę i przyśpiesza akcję dlatego był popularny w produkcjach sensacyjnych czy filmach „karate” z lat 70tych i 80tych. 

Paul Thomas Anderson  używa tej techniki filmowej niemal w każdym swoim filmie, podobnie jak Guy Ritchie czy Wes Anderson. Często niedostrzegalne cięcie łączy ze sobą dwa szwenki w celu stworzenia trikowego przejścia między scenami. 
Kadr z filmu Magnolia, reż. Paul Thomas Anderson
dyst. New Line Cinema,1999.

sceny z filmów Paula Thomasa Andersona, w których zastosowano szwenk.

19 maja 2014

Segmentacja sceny filmu Point Blank (Zbieg z Alcatraz, 1967). Ukazanie emocji postaci za pomocą dźwięku.

Segmentacje zrobiłam jakiś czas temu, zaraz po obejrzeniu filmu Point Black. Wbrew pozorom dźwięk jest bardzo trudny do opisania, stąd pomyślałam, aby umieścić jakiś niewielki i nieskomplikowany przykład.

Opis ogólny filmu
Podczas podziału łupu na jednej z akcji Mal Reese strzela do swojego wspólnika Walkera, po czym zostawia go umierającego. Razem z nim ucieka żona Walkera - Lynne. Gangster jednak przeżywa i postanawia się zemścić, a także odzyskać pieniądze.

Poniższa scena ukazuje Walkera idącego do domu swojej żony Lynne.
Na planie, scena z filmu Zbieg z Alcatraz, 1967

Segmentacja tego fragmentu filmu, została przeze mnie podzielona na 20 segmentów. Na podstawie krótkich cięć montażowych pokazałam jak odgłos, muzyka i pozostałe pejzaże dźwiękowe ukazują emocje bohatera, a także swoją siłą przekazu „wypierają” obraz. Dodatkowo umieściłam tytuły fragmentów


1. Walker idzie przez długi tunel.
Na twarzy Walkera (Lee Marvin) nie widać żadnych emocji – stylizacja jest stonowana, gra wyraźnie „stępiona”.
Mamy do czynienia z dźwiękiem symultanicznym (pojawia się w tym samym czasie w porządku historii, co towarzyszący mu obraz).

2. Lynne leży na łóżku. 
Kroki nadane przez Walkera nie cichną. Nawet wydają się jeszcze bardziej wyraźne, bowiem przestają odzwierciedlać obraz, wychodzą poza ramy, stają się metaforą uczuć bohatera. 
Dźwięk staje się niesymultaniczny (dźwięk mający swoje źródło w czasie wcześniejszym lub późniejszym niż towarzyszący mu obraz).

3. Walker idzie przez długi tunel. 
Stylizacja bohatera nadal jest stonowana.
Dźwięk ponownie jest symultaniczny. Do sceny nr 10 dźwięki symultaniczne i niesymultaniczny przeplatają się ze sobą. Dźwięk symultaniczny dotyczy jedynie idącego Walkera, któremu można rzeczywiście przypisać kroki.

4. Lynne wyciąga z szafy koszulę.
Dźwięk niesymultaniczny. 

5. Walker idzie przez długi tunel.
W tle widać innych ludzi, jednak wszystkie elementy wizualno- dźwiękowe są skupione na głównym bohaterze.
Dźwięk symultaniczny. 

6. Lynne maluje się.
Dźwięk niesymultaniczny.

7. Walker idzie przez długi tunel.
Dźwięk symultaniczny.

8. Lynne maluje się.
Dźwięk niesymultaniczny. 

9. Walker idzie przez długi tunel.
Dźwięk symultaniczny. 

10. Lynne poprawia makijaż.
Od teraz następuje tylko dźwięk niesymultaniczny, a do niego dołącza dźwięk niediegetyczny w postaci muzyki. Odgłos kroków staje się w tej chwili abstrakcyjny, bowiem ani Walkerowi ani Lynne nie można już go przypisać kroków (żadne z nich nie idzie). 

11. Walker jedzie samochodem.
Dźwięk niesymultaniczny, dźwięk niediegetyczny.

12. Lynne siedzi w salonie piękności.
Nie słychać innych dźwięków, prócz dźwięku kroków.

13. Walker jedzie samochodem.
Dźwięk niesymultaniczny, dźwięk niediegetyczny.

14. Lynne nadal siedzi w salonie piękności.
Dźwięk niesymultaniczny, dźwięk niediegetyczny.

15. Walker siedzi w samochodzie i obserwuje.
Dźwięk niesymultaniczny, dźwięk niediegetyczny.

16. Lynne idzie po schodach do domu.
Niby dźwięk mógłby być symultaniczny, a kroki przypisać do idącej po schodach Lynn, jednak na początku sceny to Walker idzie przez tunel, to do niego należą kroki, więc dźwięk jest niesymultaniczny.

17. Walker wychodzi z samochodu.
Dźwięk można uznać za symultaniczny, gdyż dotyczy Walkera. 

18. Lynne wchodzi po schodach do domu i otwiera drzwi.
Inne dźwięki diegetyczne czyli tzw. odgłosy (otwieranie drzwi). 

19. Lynne wchodzi do domu i zamyka drzwi. 
Drzwi się otwierają z hukiem, wpada przez nie Walker z bronią w ręku. Lynne wydaje krzyk, Walker zamyka jej usta dłonią. Potyka się na stopniach, wypuszcza Lynne i podnosi się.
Dźwięk diegetyczny, taki jak krzyk Lynne oraz dźwięk niediegetyczny (dźwięk główny niesymultaniczny, decydujący czyli odgłos kroków cichnie). Zamiast nich słychać odgłos ponownego otwarcia i zamknięcia drzwi.

20. Walker wpada do sypialni i strzela w puste łóżko.
Dźwięk niediegetyczny, słychać strzały z pistoletu.

Odgłosy kroków są nienaturalnie wyraźne, z początku uzupełniają obraz, potem zaś przejmują kontrolę nad inscenizacją, stając się jej najważniejszą częścią. Mimo iż zmienia się obraz (pokazując innego bohatera i miejsce.) odgłos kroków pozostaje. Krótkie sceny z bohaterem i bohaterką cały czas przeplatają się ze sobą- raz widzimy ją, a raz jego. Za chwilę do odgłosu kroków dołącza muzyka, która przy kolejnych scenach zaczyna się z nim splatać. Napięcie wzrasta, pomimo iż teoretycznie nic się nie dzieje. Na końcu następuje punkt kulminacyjny sekwencji – kroki milkną, muzyka sięga zenitu, odgłos zamykanych i otwieranych drzwi. Teraz już aktorzy przejmują kontrolę nad końcem sekwencji, odpowiednio ukazując emocje. Potem zaś padają strzały, zamykające scenę.

18 maja 2014

Eastern Promises (Wschodnie obietnice, reż. David Cronenberg, 2007)

Film oglądałam dość dawno, był mi potrzebny do napisania pracy licencjackiej. Ostatnio odświeżyłam seans i jak się okazało, ponownie dostarczył mi sporo emocji, stąd pojawiła się ta recenzja. Historia zaczyna się od śmierci - podczas porodu młoda Rosjanka umiera w szpitalu. Dzieckiem zajmuje się pielęgniarka Anna. Postanawia odnaleźć dla niego dom. Podczas czytania dziennika dziewczyny dowiaduje się, że była  ona prostytutką. Anna trafia na ślad rosyjskiej mafii zajmującej się m.in. handlem żywym towarem.

O Wschodnich obietnicach nie można mówić, że ma perfekcyjną reżyserię, a przy tym genialną realizację. Film ma wiele minusów, nieścisłości, słaby montaż, a wszystkie te techniczne błędy są spowodowane pociętym, oryginalnym scenariuszem. 

Ze względu na sporą dawkę okrucieństwa nie jest przeznaczony dla osób wrażliwych. Rosyjska mafia osiadła w Wielkiej Brytanii nie używa do rozwiązania konfliktu pistoletów, ale noże. Scena z podrzynaniem gardła pojawia się dwukrotnie, a do tego mamy jeszcze słynną krwawą sekwencję w tureckiej łaźni, gdzie nagi Viggo Mortensen urządza prawdziwą rzeź. 

Największym plusem całego dzieła jest obsada i stworzone przez nich, niejednowymiarowe, budzące sprzeczne uczucia postaci. Między sobą aktorzy stworzyli niesamowitą więź, a pomiędzy ich bohaterami widać ciekawie utworzony trójkąt miłosny.

Nietypową i oryginalną ścieżkę obrał sobie Viggo Mortensen, tworząc Nikolai’a Luzhin’a, rosyjskiego grabarza i szofera. Antybohater ten ma w sobie tyle godności oraz arogancji, że na długo po seansie trudno jest tak po prostu o nim zapomnieć. Ograniczone, poczciwe wręcz uspokajające ruchy dłoni i niemal kamienna twarz. Ostudzony entuzjazm, którym nas karmi wzbudza pokrewne uczucie niepokoju.. Zamiast słów, przez twarz Nikolaia często przebiega ledwie widoczny uśmiech. I nie jest on ani ironiczny ani złośliwy. Tylko smutny. Bohater Mortensena nie jest papierowy, prosty czy płaski. Gasi papierosa na języku, odcina nieboszczykowi palce, by za chwilę pomóc młodej pielęgniarce Annie w odnalezieniu rodziny dla pewnego dziecka. Choć przy jednym z pierwszych spotkań kobieta odczuła do niego niechęć. Scenarzysta tak opisał wygląd Nikolai’a- „Jest arogancki i wygląda protekcjonalnie, gwałtownie. Mówią o tym również jego twarz, garnitur i tatuaże”(Knight S., Sreenplay Eastern Promises, www.script-o-rama.com). Aktor tchnął ducha w swoją postać, nie tylko jeśli chodzi o elementy wizualne, ale również i intonację, akcent i barwę głosu. Nikolai poprzez podejmowanie różnych sprzecznych wyborów należy do elity genialnie stworzonych antybohaterów. Z jednej strony do zła pcha go syn gangstera Kirill to z drugiej strony pojawia się Anna, dzięki której dokonuje ludzkich czynów. Obie postacie są dla Nikolaia ważne i jednocześnie niebezpieczne. Zarówno Kirill jak i Anna mocno go kochają, przez co różnie wpływają na jego decyzje. Ale trzeba również wspomnieć, że sam Nikolai będąc świetnym manipulantem potrafi kierować poczynaniami obu tych osób. Nie do końca wiadomo czy potrafi obdarzyć kogoś szczerym uczuciem.

Przy głównej roli warto jest zwrócić uwagę również na drugi plan. W filmie stworzył doskonałą kreację, obalając w ten sposób mit gangstera – twardziela. Vincent Cassel i jego Kirill obdarł swojego antybohatera z samokontroli oraz łagodności. Rzucił się w wir improwizacji, gra całym ciałem tak silnie i porywczo, że widz oglądając go wstrzymuje oddech. Nie wiadomo jak się zachowa w danym momencie. Jest nieokrzesany, niekontrolowany, przez co niesamowity. Kirill jest jedynym synem rosyjskiego mafiosa. Jest postacią wybuchową, pyskatą i impulsywną. Nigdy nie wiadomo jak zareaguje na to co się wokół niego dzieje. Dość długo ukazywany jest jako postać wyjątkowo agresywną, skłonna do pijaństwa i histerycznego napadu złości. Ta agresja, którą tak perfekcyjnie kreuje Cassell jest spowodowana brakiem miłości i akceptacji ze strony ojca, który nie może znieść, że jego jedyny syn jest homoseksualistą. Poniżany i bity Kirill, również zachowuje się brutalnie wobec osób „niższego szczebla” w gangu. Mamy tym samym ukazanie nowego oblicza gangstera, który nie tylko nie może spełnić wymagań surowego ojca, ale również pogodzić się z tym kim jest. W efekcie zakochuje się w Nikolaiu, swoim kierowcy, gdyż tamten jest mu uległy i posłuszny. Choć trudno do końca stwierdzić czy ze strony Nikolaia jest to przyzwyczajenie, cierpliwość czy tylko gra.
Vincent Cassell i Viggo Mortensen, kadr z filmu Wschodnie obietnice
dyst. Focus Features.

Naomi Watts stworzyła ze swojej bohaterki Anny równowagę dla Kirilla Vincenta Cassella i podporę dla Nikolaia Viggo Mortensena. Jej postać, choć może trąci naiwnością należy do bardzo dobrze wykreowanych ról. Bowiem Anna nie jest tak namacalna jak Kirill czy Nikolai, to raczej symbol dobra i niewinności, nadziei nie tylko dla dziecka, któremu poszukuje domu, ale również dla obu męskich bohaterów. Watts nawet w najbardziej emocjonalnych scenach nie przesadzała z silną stylizacją w swojej kreacji, a pomimo tego tworzyła coś więcej niż tylko tło.

Na uwagę zasługuje muzyka. W zestawieniu z brutalnością na ekranie tworzy dla obrazu dość nietypową otoczkę. W niektórych fragmentach największą rolę odgrywają skrzypce, ale jest także męski chór czy trąbka.

Wschodnie obietnice pomimo kiepskiego montażu, a przez to kilku nieścisłości należy do interesującej hybrydy gatunkowej, w której choć powinno być sporo z kina gangsterskiego i kryminału jest najwięcej dramatu jednostki. Ważne są w nim emocje, sprzeczność bohaterów i przewrotność w ukazywaniu prostej historii. To czyni dzieło Cronenberga może nie najlepsze w jego karierze, ale z pewnością jedne z najbardziej poruszających.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...