Hannibal należy do tych seriali, które zapewne zaskoczyły niejednego widza. Niewielu myślało o jego chociażby dobrej realizacji, już nie mówiąc o określeniu dzieła jako odkrywczego i po prostu intrygującego. Sama nie jestem fanką seriali i osobiście skusiłam się tylko poprzez odtwórcę tytułowej roli. Myślałam iż otrzymam kolejny serial z tych, które widzi się na Polsacie czy TV siedem późniejszym wieczorem. Mocniejszy kryminał, ot co. Tymczasem Hannibal, choć ma dużo zgrzytów, przegadanych scen i słabego protagonisty, to jednak na tle innych seriali wychodzi całkiem obronną ręką.
Doctor Hannibal Lecter w wykonaniu Madsa Mikkelsena nie jest żadnym stopniu podobny do swoich filmowych poprzedników. Autorzy dostosowali zarówno aktora pod postać jak i odwrotnie. Gra ostrożnie, nie wykonuje gwałtownych ruchów, postawę ma wyprostowaną, niemal dumną. Lecter jest stonowany, zimny, nieprzystępny. Złe jednostki zwykle charakteryzują się pochyloną sylwetką, pewnym zezwierzęceniem i dzikością. Hannibal Mikkelsena patrzy ponad , jest silny psychicznie i „zrównoważony”. Jego czułość i przyjacielskość z odcinka na odcinek jest zastępowana dwulicowością oraz wrogością. Hannibal bardzo ostrożnie i powoli ukazuje swoje prawdziwe oblicze. A robi to naprawdę dobrze.
Jego przeciwwagą w konstrukcji bohatera jest Will Graham odtwarzany przez Hugh Dancy’ego. Jest to osoba słaba, rozregulowana emocjonalnie i wyniszczona psychicznie. Na twarzy aktora przebiegają cały czas niemal te same uczucia- udręczenie i zniechęcenie. Od strony krytycznej nie widzę w Dancy’ym wybitności, ale raczej przykrą przeciętność, co w przypadku takiego bohatera jest dużym minusem. Aktor nie do końca jest w stanie udźwignąć brzemienia swojego protagonisty, chociaż z drugiej strony może jest to jakiś rodzaj gry, którą pokazuje widzom pod postacią męczeństwa.
Największym pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie Laurence Fishburne. Jack Crawford to postać z krwi i kości, ma swoje słabości, a aktor podchodzi do niego swobodnie i stopniowo przeobraża w godnego dla Hannibala przeciwnika. W scenach między nim, a Mikkelsenem aż pozytywnie iskrzy. Wydają się idealnymi partnerami na planie. Ich rozmowy są wysmakowane, stopa przyjacielska, która przeradza się w podejrzliwość jest wyczuwalna niemal w każdym dialogu. Aktorzy słuchają się, poddają się zdrowej rywalizacji. Wydaje się iż jedna z „bitew” będzie rozegrana właśnie pomiędzy nimi.
Wizualnie Hannibal nieco różni się od seriali kryminalnych. Pomijając bujne okrucieństwa, sceny zbrodni i tortur, pojawia się jeszcze ciekawe odtwarzanie morderstw. Chociaż wiele dzieł już na tym bazowało (jak chociażby serie z Kryminalnych zagadek…) to jednak Hannibal serwuje nam coś bardziej intymnego, namacalnego, i bezpośredniego. Will Graham wciela się (albo jak określa Lecter „wsiąka) w ciało seryjnych zabójcy, pokazuje co czuli, co nimi kierowało, kim mogliby być dla ofiar. Empatia tej postaci, która teoretycznie powinna być traktowana jako impuls pozytywny tutaj przybiera katastrofalną formę. Odczuwanie tego co psychopaci, prowadzi do okaleczenia umysłu, przekleństwa, samotności, odrzucenia i złego osądu innych.
Poza tym są genialnie przedstawione wysmakowane sceny z serwowaniem dań przez Hannibala, który niejednokrotnie gości u siebie większość bohaterów. Z jednej strony mamy pięknie udekorowane jedzenie, przy którym powinna cieknąć ślinka, z drugiej zaś tkwi w nas świadomość czym, a bardziej kim był ten obiad czy kolacja zanim stał się tak wykwintnym daniem.
Od strony fabularnej mamy główny wątek oraz śledztwa poboczne, którymi zajmują się bohaterowie. Wszystkie jednak są w jakimś większym bądź mniejszym stopniu ze sobą powiązane. Moim ulubionym jest odcinek z ludzkim totemem (Trou Normand, 9). Jest on chyba najbardziej odbiegający od całości serii, ale i dosyć ciekawy poprzez nagromadzony w nim symbolizm i najlepsze ukazanie zawiłości ludzkiej psychiki.
Kadr z serialu Hannibal, sezon pierwszy, AXN
Hannibal sezon 1 ze względu na brutalność nie powinien być oglądany przez osoby wrażliwe. Po odcinku czwartym zbrodnie stają się wyjątkowo wymyślne. Dla wszystkich innych mimo wszystko polecam ze względu na nowatorskość, dobrze wykreowaną tytułową postać, niezły scenariusz i niejednolitą formę.
Ocena ogólna pierwszego sezonu między 3+,4-/6
Wątek główny 4/6
Wątki poboczne 3/6
Pomysł, warsztat 5/6
Aktorstwo 3/6
Klimat 4/6
Ocena ogólna pierwszego sezonu między 3+,4-/6
Wątek główny 4/6
Wątki poboczne 3/6
Pomysł, warsztat 5/6
Aktorstwo 3/6
Klimat 4/6
0 komentarze:
Prześlij komentarz