18 lutego 2014

American Hustle, reż. David O. Russell, 2013

David O. Russell chciał powtórzyć sukces Poradnika pozytywnego myślenia i Fightera. Zebrał ekipę, aktorów z obu dzieł i wyreżyserował American Hustle. Jedyne co go różniło od poprzednich produkcji to, to że nie przekształcił adaptacji książki, ani biografii, ale napisał scenariusza według własnego pomysłu. Wczesne filmy tego reżysera były oryginalnymi pomysłami i wychodziły mu co najwyżej średnio (Złoto pustyni, Igraszki z losem).

Wielokrotnie podkreślałam, że scenariusz to kręgosłup dzieła, kluczowy element filmu. Russell jest kolejnym przykładem twórcy, który o ile ma dobry materiał potrafi wykreować coś niezłego o tyle sam, moim zdaniem, nie do końca potrafi wykrzesać błyskotliwych dialogów, dobrego wątku głównego i pobocznego, czy przytłaczającego zwrotu akcji. Nawet poprowadzenie aktorów wyszło mu przeciętnie. Narracja wnika w psychikę postaci, ale bynajmniej nie dodaje to głębi informacji, co najwyżej niewiele znaczące dla fabuły relacje pomiędzy bohaterami. A ich spontaniczne zachowania, które miały wywołać salwy śmiechu są jedynie rozczarowujące.

Fabuła w skrócie- Bohaterem jest oszust, który po wpadce z FBI, zostaje wraz ze swoja partnerką zmuszony do współpracy z jednym z agentów. Na celownik idzie m.in. burmistrz miasta.

Aktorstwo

Biorąc pod uwagę to, iż nadchodzą Oscary, a każda z ról jest nominowana do tej nagrody, omówię je wszystkie, każdą z osobna.

Christian Bale jako
bohater pierwszoplanowy bez charyzmy
Christian Bale w roli Irvinga. Kadr z filmu American Hustle, 2013
dyst. Columbia Pictures 

Nie rozumiem zachwytu nad kreacją, zważywszy na to, że postać w którą się wcielił nie miała siły przyciągania. I choć są zachwyty nad filmowym Irvingiem to jednak ja nie poczułam do niego nawet krzty sympatii. Bynajmniej nie mówię o urodzie, ale o charyzmie. Fakt, aktor często zaczesywał łysinę, a kamera wyraźnie i wielokrotnie pokazywała z żabiej perspektywy jego wielki brzuch (aktor przytył do roli około 20 kilogramów). Moim zdaniem to za mało by nagrodzić tę kreację nominacją. Postać jest po prostu płytka i nijaka. Aktorsko Bale również zawiódł, bo oprócz oszpecenia, wydaje się nie mieć pomysłu na swojego bohatera. Tylko „był”, prowadził główny wątek, od punku A do punktu B. Nic poza tym. Jakby nie miał przeszłości i wcześniej nie istniał.

Amy Adams w roli
uwodzicielka bez wdzięku
Amy Adams w roli Sydney. Kadr z filmu American Hustle, 2013
dyst. Columbia Pictures 

Aktorka wcieliła się w rolę partnerki w interesach głównego bohatera oraz jego kochanki. Postać wydawała się iż jest niestabilna emocjonalnie i jednocześnie trzeźwo myśląca. Adams raz wykazywała się zdrowym rozsądkiem oraz dojrzałością, a raz histeryzowała niczym nastolatka. Sposób uwodzenia wydaje się związany tylko i wyłącznie z zakładaniem bluzek oraz sukienek z głębokim dekoltem. Kwestie wypowiadane przez jej postać opierały się na płytkim melodramatyzmie. I choć Adams udało się nie popaść w przesadę i mówiła całkiem nieźle z brytyjskim akcentem, to jednak momentami słowa, które wypowiadała brzmiały dość amatorsko.

Bradley Cooper czyli
narwaniec w „zimnej wodzie kąpany”
Bradley Cooper w roli Richi'ego. Kadr z filmu American Hustle, 2013
dyst. Columbia Pictures 

Postać Coopera wydaje się najpełniej zarysowana. Jest furiatem (kłania się powtórka z Poradnika pozytywnego myślenia), kręcącym loczki ambitnym policjantem, mieszkającym z matką i przyszłą narzeczoną. Cooper dwa razy wściekł się, podniósł przy tym głos, wykrzywił twarz, co w efekcie prezentuje się bardziej żenująco i nieudolnie niż zabawnie. Z początku przykuł moją uwagę, ale potem gdzieś czar prysł. Do powagi dodano komedii, której nie potrafi odpowiednio wyważyć.

Jennifer Lawrence kreuje
słodką (nijaką) idiotkę
Jennifer Lawrence w roli Rosalyn. Kadr z filmu American Hustle, 2013, 
dyst. Columbia Pictures
 
Jeśli aktorka miała stworzyć postać irytującą to jeśli o mnie chodzi, cel został przez nią osiągnięty. Pomimo wszystko nie przekonała mnie do swojej kreacji. Pomijając prosty fakt, że nie potrafi utrzymać kontaktu wzrokowego z filmowymi partnerami (jej oczy „biegały” po całym ekranie) to również trudno jest jej udźwignąć komediowo- dramatyczny ton. Wydaje się nierealistyczna, niczym z amerykańskich komedii o niskim polocie.

Scenografia, kostiumy, charakteryzacja

Odwzorowanie lat 80tych rzeczywiście robi wrażenie. Krzykliwe ubiory, baczki, kręcone loczki i mocny makijaż prezentują się świetnie. Najlepiej utkwiła mi w głowie scena w dyskotece, gdzie tańczyli Sydney i Richie. Rewelacyjnie dobrany utwór, między aktorami iskrzy na parkiecie i coraz szybsze błyski światła dodają odpowiednio pikanterii. Pomimo tego, iż scena jest krótka i nie powala oryginalnością, to jednak zrealizowana jest naprawdę dobrze, gdyż to przy niej można najbardziej odczuć klimat epoki.

Zdjęcia i montaż

Zdjęcia nie są niczym niezwykłym, ale prezentują się przyzwoicie. Chociaż momentami zastawiałam się, po co operator umieszcza aktorów na planie, który jest czymś pomiędzy półzbliżeniem, a planem średnim i przez to kilkakrotnie musi obniżać kamerę, aby pokazać np. ich dłonie, zamiast po prostu ukazać plan średni i nie wprowadzać niepotrzebnego zgrzytu, zaburzającego rytm filmu. Montaż wygląda dobrze, dodaje trochę dynamiki, jest kilka ciekawych trików.

Na zakończenie

Podsumowując American Hustle jest filmem średnim, ma kilka niezłych scen, trochę humoru i klimat lat 80tych. Jednak aktorzy ani ich postacie poprzez swoją "nijakość" zupełnie do mnie nie przemówiły. W filmie Russella zabrakło mi tego inteligentnego „bumu”. Zważywszy na to, że reżyser stał się jednym z ulubieńców Ameryki można się spodziewać jakiś statuetek, chociażby za scenografię czy kostiumy. Reszta byłaby w moim odczuciu kolejną pomyłką akademii.

Ocena ogólna 3-/6
Scenariusz i reżyseria 3/6
Aktorstwo 3/6
Scenografia, kostiumy i charakterystyka 5/6
Zdjęcia 4/6
Klimat 3/6

2 komentarze:

  1. Z jednej strony recenzja nie zachęca do obejrzenia, z drugiej jednak strony mam ochotę sprawdzić czy się zgadzam z Twymi opiniami ;) Fakt, że to opasłe brzuszysko wygląda fatalnie więc zapewne jest się z czego pośmiać (nawet jeśli nie z tego co zamierzał reżyser).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to film zły - po prostu jak na tyle nominacji i nagród jest po prostu nijaki. Żartów jest mało, a czy są zabawne to już sprawa indywidualna, mnie w każdym razie nie rozbawiły. Chcę poznać Twoją opinię i podyskutować jeśli masz odmienne zdanie :-) Co do brzucha - Akademia filmowa lubi drastyczne metamorfozy aktorów, których ja zupełnie nie akceptuję. A Bale dostał już Oscara za drugoplanową rolę w filmie "Fighter" (tego samego reżysera co "American Hustle"). Co ciekawe sporo tam schudł. Jednak różnica między tymi rolami jest taka, że poprzednia kreacja była całkiem udana. Tutaj nie widzę nic interesującego poza wyglądem.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...