W tym roku walka ciekawych historii. Jak sobie z nimi poradzili twórcy? Z tym bywało różnie. Krótkie, podsumowujące, subiektywne notatki filmowe.
FILMY NOMINOWANE DO NAGRODY GŁÓWNEJ:
Gravity (Grawitacja, reżyseria: Alfonso Cuarón)
Teatr jednej aktorki w kosmosie. Wobec wszechświata teoretycznie wydajemy się tak mali i tak nieważni. Alfonso Cuarón usilnie temu zaprzecza i na tak olbrzymiej płaszczyźnie pokazuje dramat jednostki. Sandra Bullock przyciąga naszą uwagę, choć postać z początku wydaje się zupełnie bez polotu i charyzmy. Ale z minuty na minutę jest coraz lepiej. Warsztatowo wszystko wygląda ładnie- Ile w tym obrazie zasługi zdjęć, a ile efektów? Trudno powiedzieć. Dobra rola, pomniejsze kategorie też warte statuetki.
Captain Phillips (Kapitan Phillips, reżyseria: Paul Greengrass)
Tom Hanks zagrał przejmującą, autentyczną postać i to w tak realistyczny sposób, że trudno było oderwać od niego wzrok. Szkoda tak dobrej roli, którą akademia ominęła szerokim łukiem. Film zrealizowany ponad przeciętnie, muzyka łagodnie wpleciona i świetne oświetlenie. Ale na ważne statuetki się nie zapowiada.
American Hustle, reżyseria: David O.Russell
Gwiazdorska szopka w amerykańskim sosie. Komedia i kryminał w jednym. Niby. Zapamiętałam brzuch Bale’a i szeroki dekolt Adams. Film zasłużył co najwyżej na dwie statuetki – kostiumy oraz scenografię. Akademia ma ode mnie odmienny gusty, więc pewnie pojawi się coś więcej.
12 years a slave (Zniewolony, reżyseria: Steve McQuenn)
Niewolnictwo według Steve’a McQuenna. Fascynująca historia, jednak uważam, że dużo gorzej jest z realizacją. Brak dobrego ukazania upływu czasu, wtórna muzyka, nic nie znaczące pod względem artystycznym i fabularnym niektóre zdjęcia. Za to scenografia i kostiumy robią wrażenie. Aktorstwo na poziomie, choć na statuetkę to zdecydowanie za mało. Ale zważywszy na to, że jest to najbardziej amerykańska produkcja, na pewno zgarnie najważniejsze statuetki.
Kolejny temat poruszający kwestie AIDS i Matthew McConaughey przechodzący tam niesamowitą metamorfozę- z irytującego prostaka na fascynującego bohatera z ikrą. Do tego Jared Leto tworzący niezłą podporę dla głównej postaci. Jak kolejny nominowany- historia, historia i jeszcze raz historia. Tutaj jednak realizacja bardzo dobra - przede wszystkim brak niepotrzebnych dłużyzn. Co do Oscarów – porywające kreacje i świetny montaż.
Wolf of Wall Street (Wilk z Wall Street, reżyseria: Martin Scorsese)
Płytka, choć prawdziwa historia, ale za to jak sfilmowana – tylu technik filmowych już dawno nie widziałam. Przez ten przemyślany szwindel niekiedy wydawało mi się, iż film ma jakąś ukrytą głębię. Statuetki? Dla Leo Dicaprio za wysiłek jaki włożył, ile ukazał emocji oraz determinacji. I oczywiście Oscar dla Martina Scorsese, który pod płaszczem powagi warsztatowej ukrył tak niepoważny scenariusz.
Nebraska, reżyseria: Alekxander Payne
Niezależna produkcja pośród nominowanych, przyjemne zaskoczenie. Payne jest mistrzem w tworzeniu prostych i zabawnych historii. Zdjęcia to prawdziwy majstersztyk, bez wątpienia zasłużyły na statuetkę. June Squibb w roli drugoplanowej także genialna. Myślę, że akademia nawet w mniejszych kategoriach go nie doceni.
Her (Ona, reżyseria: Spike Jonze)
Nigdy nie czułam się tak skołowana podczas projekcji... Scenariusz zasługuje na statuetkę, bo pomimo małych dziur logicznych, wszystko jest całkiem sensownie, oryginalnie i zaskakująco. Do tego dobra kreacja Phoenixa (pominięta przez akademię). Reszty nie opiniuję. W każdym razie do mnie przemówił.
Philomena (Tajemnica Filomeny, reżyseria: Stephen Frears)
Ładnie poprowadzona narracja, jak również dobrze odegrane role. Słodko - gorzki ton, brytyjski, świetnie wyważony humor i prosta-nieprosta historia. Pomimo tego nie widzę w tym filmie nic porywającego i myślę, że akademia również nic takiego nie dostrzeże. Może poza magnetyczną muzyką Aleksandre Desplat'a, która na długo pozostaje w pamięci.
Philomena (Tajemnica Filomeny, reżyseria: Stephen Frears)
Ładnie poprowadzona narracja, jak również dobrze odegrane role. Słodko - gorzki ton, brytyjski, świetnie wyważony humor i prosta-nieprosta historia. Pomimo tego nie widzę w tym filmie nic porywającego i myślę, że akademia również nic takiego nie dostrzeże. Może poza magnetyczną muzyką Aleksandre Desplat'a, która na długo pozostaje w pamięci.
FILMY POZA NOMINACJAMI DO NAGRODY GŁÓWNEJ:
Tragikomedia z desek teatru na ekran kinowy. Aktorski pojedynek Roberts - Streep. Dla mnie zdecydowaną mistrzynią jest ta pierwsza. Kino antyrodzinne, przejmujące i mocne. Jest spora szansa dla Julie Roberts za rolę drugoplanową.
Blue Jasmine, reżyseria: Woody Allen
Tylko Cate Blanchett i całkiem nieźle przedstawione studium szaleństwa. Reszta to pomyłka, zarówno pod względem scenariusza jak i techniki. Kiepska, niechlujna realizacja, słaba narracja.
Inside Llewyn Davis (Co jest grane Davis?, reżyseria: Ethan i Joel Coen)
Przewrotny. Brakuje mi tego dzieła w ważniejszych kategoriach, ale dla akademii chyba wydawał się zbyt ciężki. Nakręcony po mistrzowsku, do tego muzyka folkowa jako drugi bohater historii. Gratka dla oczu i uszu.
Prisoners (Labirynt, reżyseria: Denis Villeneuve)
Film nominowany tylko za zdjęcia, ale warto na niego zwrócić uwagę. Tylko tutaj można zobaczyć prawdziwą sztukę operatorską - jak za pomocą pojedynczych kadrów oddać klimat rodem z horroru. Trudno się jednak dziwić, przecież nie ma nic bardziej przerażającego jak porwanie i krzywdzenie dzieci.
Jagten (Polowanie, reżyseria: Thomas Vinterberg)
Niewinna dziewczynka wymyśla niewinne kłamstwo. Niewinny mężczyzna staje się obiektem prześladowań całego miasteczka. Rozpoczyna się polowanie. Surowy, gęsty klimat, stonowana kreacja Madsa Mikkelsena i przebieg zdarzeń potęguje napięcie. Jednak myślę, że Dania raczej nie będzie się cieszyć z wygranej za najlepszy film nieanglojęzyczny, ale i tak będę trzymać kciuki.
Tak dużo filmów, a czasu tak niewiele ;) zwłaszcza, że jeszcze są seriale, if you know what I mean :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie wszystkie z tych oscarowych wybrańców warto obejrzeć. Polecam przede wszystkim: "Co jest grane, Davis", "Wilka z Wall Street", "Nebraskę" i "Ona". I know, i know biorąc pod uwagę jeszcze, że każdy odcinek jest jak pełnometrażowy film ;-)
Usuń