14 marca 2014

True Detective (Detektyw, reż. Cary Fukunaga, 2014-)

Fabuła
Dwóch policjantów Martin Hart i Rust Cohle opowiada o morderstwie sprzed 17 lat. Wkrótce okazuje się, że sprawa nie została zamknięta. 

True Detective to raczej ośmiogodzinny film podzielony na osiem części, a nie sezon serialu składający się z ośmiu odcinków. Mamy ciągłość narracyjną i fabularną, wątki poboczne nie rozwijają się na osobnych torach, raczej dotyczą studium psychologii bohaterów. Zarówno narracja, fabuła jak i techniki operatorskie oraz montażowe przybliżają go do pełnometrażowej produkcji.

Narracja UWAGA NIŻEJ WYMIENIONE INFORMACJE MOŻNA UZNAĆ ZA SPOILER!
Ciekawy jest sposób prowadzenia narracji. Otóż mamy punkty widzenia dwóch głównych bohaterów (w połowie odcinka szóstego nawet jednego), którzy relacjonują minione wydarzenia. Czas teraźniejszy dotyczy przesłuchania obu postaci (a od końca szóstego odcinka kontynuacji śledztwa) i czas przeszły czyli 17 lat wstecz od momentu pojawienia się pierwszego morderstwa. Reżyser korzysta tu z kluczowych elementów montażowych, które manipulują czasem. Mam na myśli popularne retrospekcje. Już przy pierwszych odcinkach widzimy, że to co mówią bohaterowie, nie pokrywa się z tym, co się działo naprawdę.

Widz ma ograniczony dostęp do wiedzy w fabule, gdyż do końca odcinka siódmego wiemy dużo mniej niż bohaterowie (co nie oznacza, że nie możemy się czegoś domyślać)- to oni wprowadzają nas do swojego świata, fabuła pokazuje  ich stany psychiczne, relacje między sobą, a innymi. Natomiast pod koniec odcinka szóstego retrospekcje niemal znikają (jest jedna w siódmym odcinku, jednak dotyczy nie tak odległej przeszłości i jest z punktu widzenia Rust'a), pojawia się tylko czas teraźniejszy i narrator wszechwiedzący. Pod koniec siódmego odcinka,  dostęp do wiedzy się zmienia – Rust i Martin dążą do tego, czego już domyślają się widzowie. 

Narracja i fabuła z teraźniejszości należy do względnie obiektywnych (widzimy jedynie zewnętrze zachowanie postaci), natomiast retrospekcje zdarzają się być również ujęciami z punktu widzenia (widzimy to, co bohater). Zarówno w teraźniejszości jak i retrospekcjach pojawia się subiektywizacja mentalna (to znaczy wchodzimy głębiej w psychologię bohatera, widząc i słysząc jego myśli, halucynacje czy marzenia senne). Ten sposób narracji przypisujemy Rust’owi, z którym "doświadczamy" wizji (nie z jego punktu widzenia, ale jako świadkowie). Właśnie między innymi dlatego to on, a nie racjonalny, twardo stąpający po ziemi Martin, wydaje nam się dużo bardziej interesujący.
Jedna z wizji Rusta, subiektywizacja mentalna, kadr z serialu True detective

Aktorstwo
Stonowana i silna stylizacja, można by powiedzieć prosto o dwóch głównych kreacjach. Otóż nie do końca tak jest.

Matthew McConaughey ma minę bez wyrazu, oczy przymrużone, spojrzenie niczym u ćpuna, ale jego gesty są jak najbardziej żywe. Swoją jednotonową barwą głosu podkreśla każde słowo, pełnymi nonszalancji ruchami dłoni. Postawa sugeruje, że Rust poddał się pesymizmowi i narkotycznym majakom. Idzie z opuszczoną głową, bezsensownie patrzy w pustkę, długo milczy, a jak już się odezwie to nie może przestać, nakręcając się do zwierzeń, które na pierwszy rzut oka wydają się pozbawione ładu i sensu. Jednak to właśnie Rust przykuwa naszą uwagę. McConaughey sprawnie zwodzi widza, robiąc z punktu widzenia aktorskiego naprawdę niewiele, ale właśnie dzięki tej chłodnej stylizacji powoduje, iż oderwanie od niego wzroku graniczy z cudem. Tworzy skomplikowaną sylwetkę człowieka, pozbawionego chęci bliskości, jednostki ogarniętej dystansem do najbliższego otoczenia i niepokojącej empatii dla morderców. 

Woody Harrelson stworzył bohatera bliższego widzowi i bynajmniej nie mniej dla niego interesującego. Martin jest niby prosty, jednowymiarowy i wydawałoby się, że nieskomplikowany. Przez jego twarz przebiega cała gama różnorakich emocji, ma barwną mimikę, ale przy tym ogranicza gesty. Postawą, pokazuje swoją otwartość. Bohater ten jest wbrew pozorom równie intrygujący co Rust. Poznajemy go jako człowieka mającego wszystko, czego potrzebuje do szczęścia, ale sam doprowadza do zrujnowania tego. Ba, nawet, gdy dostaje drugą szansę, popełnia te same czyny, tym samym działa niczym  niszczycielska siła na najbliższe mu osoby.
Woody Harrelson jako Martin, Matthew McConaughey jako Rust,
kadr z serialu True detective

Martin udaje, że potrzebuje stabilności, choć nie jest to do końca prawda, Rust natomiast kłamie, że
nikogo nie potrzebuje. Obaj bohaterowie oszukują się, choć wydaje się iż do siebie nie pasują i sami się ku takim opiniom składają, należą do zgranego zespołu. Nie mamy tu wielkich sprzeczek, ani też całkowitego uzupełniania się. Postacie są różne poprzez inne rozumienie świata. Jakbym to powiedziała prosto- Rust to czucie i wiara, a Martin to szkiełko i oko. 

Technika zdjęciowa
Zdjęcia nadają scenerii ponurego wyrazu. Barwy są odpowiednio stonowane, postaci wtapiają się w tło. Dużą rolę odgrywa otwarta przestań, będąca niejako trzecim bohaterem serialu – pola, moczary, bagna, lasy, opuszczone ruiny na środku pustkowia i wyjątkowo często ukazywana, a to z kąta wysokiego albo prostego (kadrowanie), ale zawsze na planie totalnym. Peryferia Ameryki jakie rzadko się gdziekolwiek spotyka – szczególnie w serialach. Brzydkie domy, ich wnętrza, brud przy którym niemal czuje się przebywające tam spocone ciała, zatęchłe ściany. A wszystko to oświetlone w niskim kluczu (klucz w oświetleniu). Pojawia się również kamera na torze półkolistym.
ukazanie zdjęć z kąta wysokiego na planie totalnym
Dźwięk  i Muzyka
Zważywszy na pojawiające się liczne retrospekcje mamy wprowadzenie do nich widza poprzez słowa bohaterów, czyli  tzw. pomost dźwiękowy (dźwięk ze sceny poprzedniej słyszalny jest jeszcze w scenie następnej), który łączy płynne przejścia między scenami. Pomost dźwiękowy dotyczy klasycznego kina narracyjnego. Natomiast muzyka całkowicie podporządkowana równie mrocznym zdjęciom. Nie mamy tutaj rozbieżności między tym co widzimy, a co słyszymy. Motyw muzyczny oddaje charakter serialu. Jest niepokojący, niekiedy ociera się o gatunek horroru, a nie kryminału policyjnego czy noir.

Montaż
Technice montażu bliżej do filmowej niż serialowej. Jak już wspomniałam kluczową rolę odgrywa retrospekcja i jest ona poprowadzona tak, aby widz się w niej nie pogubił. Bohaterowie jako narratorzy wprowadzają nas do swoich retrospekcji, poprzez ostre cięcia montażowe.

Podsumowanie
True detective należy do seriali, które łączą elementy klasyczne z elementami kina współczesnego. Nie powinno się o nim mówić jak o typowym noir, choć narracja, dźwięk, zdjęcia, kreacje bohaterów jak najbardziej z niego korzystają. Mamy również klimat gęsty, mroczny z nostalgicznym tempem. Serial przypomina o nurcie już dawno nieistniejącym, stąd dla osób, które mają sentyment do klasycznego kina True detective  będzie dla niego niezapomnianym powrotem do przeszłości. Jeśli zaś chodzi o historię, to nie należę do osób na siłę doszukujących się dziwnych przesłań, symbolizmu oraz powtarzających się motywów, które w moim odczuciu są zwyczajnym zwodzeniem i grą z widzem. Dla mnie ten serial jest- i tu sparafrazuję słowa Rusta- o historii starej jak świat czyli walce światła z ciemnością.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...